wyświetlenia
Nagranie pod artykułem
Chwilę później kierowca Opla podchodzi do drugiego kierowcy i tłumaczy, że „przeprasza, że mu wyjechał”, ponieważ niedawno wyszedł od okulisty i miał wpuszczone krople do oczu, przez co „h… teraz widzi”. Policja ukarała go mandatem w wysokości 1200 zł za spowodowanie kolizji.
To jednak nie koniec tej historii, bo samo nagranie wywołało ogromną dyskusję. Internauci zaczęli dokładnie oglądać cały materiał i wskazywać, że sytuacja wcale nie jest tak oczywista, jak może się wydawać. Choć kierowca Opla został uznany za sprawcę, wiele osób zwróciło uwagę na zachowanie autora nagrania tuż przed zderzeniem.
W komentarzach można przeczytać opinie, że na filmie wygląda to tak, jakby autor odbił swoim samochodem lekko w lewo - czyli dokładnie w tor jazdy auta, które w tym momencie wyjeżdżało. Pojawiają się także sugestie, że hamowanie zaczęło się bardzo późno, dopiero w chwili, gdy Opel praktycznie znalazł się przed maską samochodu z kamerką. W efekcie wiele osób stawia pytanie, czy kierowca nagrywający nie mógł zareagować odrobinę wcześniej i w ten sposób uniknąć kontaktu.
Nie zmienia to faktu, że to kierowca Opla przyznał się do błędu i to on został ukarany. Sam w rozmowie mówi, że po wizycie u okulisty miał mocno ograniczoną widoczność, co mogło wpłynąć na jego ocenę sytuacji. Policja, według opisu autora nagrania, miała stwierdzić, że w kwestii jego aktualnego stanu wzroku jest „bezradna”, a zakrapiane oczy nie stanowią podstawy do odstąpienia od mandatu.
Nagranie wciąż krąży po sieci i nadal dzieli internautów. Jedni mówią wprost: „wyjechał i spowodował”. Inni uważają, że drugi kierowca również mógł zachować większą ostrożność. Ta sytuacja jest kolejnym przykładem tego, że nawet drobna kolizja potrafi wywołać gorącą dyskusję, szczególnie gdy nagranie nie pokazuje sprawy w stu procentach jednoznacznie.
Rozmowy na Facebooku