wyświetlenia
Zwierzę zostało zauważone z kilkoma ciasno owiniętymi pętlami żyłki wędkarskiej wokół ciała. Na pierwszy rzut oka linka nie była jeszcze głęboko wbita w skórę, ale to tylko kwestia czasu. Wraz ze wzrostem zwierzęcia żyłka zaczęłaby wrzynać się coraz mocniej, odcinając krążenie, ograniczając ruch i prowadząc do infekcji, głodu lub nawet uduszenia.
Na szczęście pomoc przyszła w idealnym momencie. Ratownicy Naude i Antoine zareagowali szybko i skutecznie. Udało im się bezpiecznie usunąć niebezpieczne pętle, dając młodemu fokowatemu drugą szansę na normalne życie w zimnych, bogatych w pożywienie wodach Prądu Benguelskiego – jednego z najbardziej produktywnych ekosystemów morskich na świecie.
Jak podkreślają ratownicy, takie historie nie powinny zależeć od szczęścia. Splątania w żyłki, sieci, liny i plastikowe taśmy to codzienność w oceanach. Odpady pozostawione przez ludzi często są niewidoczne, dopóki jakieś zwierzę nie zapłaci za nie najwyższej ceny.
Za akcją ratunkową stoi zespół Ocean Conservation Namibia, który od lat ratuje morskie zwierzęta zaplątane w plastikowe śmieci i tzw. widmowe narzędzia połowowe. W ciągu ostatnich 10 lat uratowali już ponad 3500 fok.
To kolejny przykład na to, że szybka reakcja i zaangażowanie ludzi mogą realnie zmienić los dzikich zwierząt.
Rozmowy na Facebooku