
wyświetlenia
Według relacji właściciela, nastolatek narysował palcem po zroszonej masce Mustanga obsceniczny kształt. W tym samym momencie kierowca, który siedział w kabinie tira, zauważył całe zajście, wyszedł z pojazdu i ruszył za chłopakiem. Prawdopodobnie kazał mu zetrzeć to, co namalował. Nastolatek - nie widząc w tym nic złego - przetarł maskę rękawem. Wtedy na lakierze powstały charakterystyczne smugi, bo wilgotna powierzchnia była delikatnie zabrudzona.
Na miejsce podszedł też opiekun wycieczki, który zaproponował, by rysunek zmyć... kawą, którą miał przy sobie. Ostatecznie znaleziono wodę i to nią usunięto ślady z maski.
Całe zajście zostało opisane przez kierowcę w sieci, który podsumował je słowami:
„Mam nadzieję, że zadziała edukacyjnie i następny artysta się zastanowi, zanim namaluje cokolwiek na czyimś aucie.”
Pod filmem wybuchła gorąca dyskusja. Część internautów stanęła po stronie właściciela Mustanga, przypominając, że nie powinno się dotykać cudzej własności - nawet palcem po wodzie. Inni uważają jednak, że cała sytuacja została zbyt mocno rozdmuchana:
„Po tytule myślałem, że ktoś zniszczył auto farbą albo sprejem, a tu palcem po wodzie.”
„Więcej szkody narobił tym rękawem niż palcem.”
Wielu komentujących uznało, że to klasyczny przykład przerostu formy nad treścią - bo choć zachowanie nastolatka było głupie i nieodpowiedzialne, trudno tu mówić o jakimkolwiek realnym uszkodzeniu auta.
Jak uważacie - właściciel miał rację, czy jednak trochę przesadził?
Rozmowy na Facebooku